środa, 8 sierpnia 2012

Rozdział 14

Esme:

  Nie przejmowałam się jego wcześniejszą rozmową z Tanyą. W sumie to można powiedzieć, że nawet o niej zapomniałam. Ale w końcu kiedyś musiało mi to wpaść do głowy z powrotem.
  Gwałtownie oderwałam się od Carlisle. Zastanowiłam się dlaczego to zrobiłam. Trzymałam tak cudowną osobę w ramionach i... Jaka ja jestem głupia. Rozmowa mogła poczekać, ale już za późno. Czas zapytać o co chodziło. Sama nie wiedziałam jak. Ech, co się ze mną działo?! Miałam go tylko zapytać po co dzwoniła Tanya i jak przyjęła wieść o... o odejściu Edwarda. Mam nadzieję, że lepiej niż ja.
  Chciałam się tego dowiedzieć, lecz w moim gardle urosła wielka gula, która nie pozwalała wydusić z siebie ani słowa.
  Esme, przecież to takie proste - tłumaczyłam sobie, ale na nic to się zdawało.
  Stałam dwa metry przed Carlisle zastanawiając się jak go spytać jak przyjęła to Tanya. Nie zachowywałam się naturalnie... Zacisnęłam mocno dłonie w piąstki  i zamknęłam oczy łapczywie łapiąc powietrze. Gdy po chwili je otworzyłam dostrzegłam tylko pytający wzrok mojego ukochanego.
  Ach, te jego piękne oczy barwy złota. Były takie piękne... Można się było w nich utopić, ale tam każdy by tego pragnął. Po chwili dostrzegłam w nich nawet strach, ale o co mógł się bać... Ach, tak. O mnie. On jest cudowny.
  W końcu zaczął mówić. Chyba był zniecierpliwiony czekaniem aż w końcu wytłumaczę mu moje zachowanie.
  - Co się stało, Esme? - Zapytał łagodnie... Cichutko.
  - Nie... Nic. Chciałam cię tylko zapytać... Jak Tanya zniosła tę wieść? - Wpatrywałam się gdzieś w bok, choć nie chciałam unikać jego wzroku. Raczej bałam się, że dopatrzy się czegoś w moim.
  - Jest przerażona. - Powiedział przelotnie spoglądając na buty.
  Poczułam, że moje oczy robią się suche. Mimo tego, że za nią nie przepadałam było mi jej żal. Współczułam jej. Choć mnie bolało równie mocno... Wolałabym cierpieć sama. Chciałam, aby jej było lepiej. Gdyby to było możliwe chciałabym odjąć jej ból i przejąć go. To samo chciałabym zrobić z Carlisle. Ale niestety nie potrafiłam.
  Nareszcie odważyłam się na niego spojrzeć. Odnalazłam jego oczy i rzuciłam mu się w ramiona. Pocałowałam go czule i wplotłam ręce w jego włosy. Nie mogłam się od niego oderwać - jak zawsze zresztą. W końcu jednak postanowiłam przekonać ciało do tego. Myślałam intensywnie o tym, żeby się odsunąć, ale mi to nie wychodziło. Zmusiłam ręce do zabrania ich z jego włosów. Lecz to było takie trudne. Próbowałam odsunąć się od niego, ale byłam zbyt słaba.
  W końcu udało mi się oddalić moje usta od jego, ale moje ręce od razu zamknęły się w mocnym uścisku na jego szyi.
  - Kocham cię. - Szepnęłam.
  - Je ciebie też. - Dodał.
  - Nie chcesz zapolować? - Zapytał nagle.
  - Emm... Tak. Od dawna nie polowałam. - Odpowiedziałam. Dobrze wiedziałam, że moje oczy zrezygnowały z barwy krwisto czerwonej i teraz już były o wiele jaśniejsze, choć nie takie jak Carlisle.
  - Chcesz... Chcesz pójść ze mną? - Spytał.
  Od razu się rozpromieniłam. Polowanie z Carlisle byłoby czymś wspaniałym. Dałoby mi choć na chwilę uciec od rzeczywistości. Może miało to działać jak sen. Może mogłam się choć na chwilę wyłączyć? Miałam nadzieję, że tak.
  Pokiwałam głową i ruszyłam w stronę wyjścia. Carlisle podążał za mną. Gdy tylko zamknął drzwi ruszyliśmy pędem w głąb lasu.


Carlisle:

  Pędziłem za moją ukochaną. Cieszyłem się każdym jej ruchem. Nawet najdrobniejszym. Fascynowała mnie. Jej piękne włosy powiewające przy każdym podmuchu wiatru. Jej dłonie zaciśnięte w piąstki. Jej stopy pokonujące każdy krok. Jej oczy wpatrujące się w dal. Po prostu ona.
  W końcu się zatrzymaliśmy i zaczęliśmy nasłuchiwać, czy jakieś zwierze się nie zbliża.

  Esme rozsiadła się na kanapie z jakąś książką, a ja musiałem iść do pracy. Gdy otwierałem drzwi zauważyłem jakiś list. Od Edwarda. Na mojej twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech. Otworzyłem kopertę i wyciągnąłem kartkę ze środka.
  
Drogi Carlisle i Esme oczywiście.
Chciałem was poinformować, że ze mną wszystko w porządku. Wiem, że się o mnie martwicie, ale to jest niepotrzebne. 
Jak na razie czuję się świetnie. Żałuję tylko tego, że nie ma was tutaj. Wiem, że mogę wrócić, ale jak już mówiłem - nie wrócę do Tanyi, a jestem pewien, że ona wtedy przyjedzie.
Jestem pewny również jednej rzeczy. Ona już wie o moim odejściu. No cóż. Niestety, ale wiem, że nie potrafiłbyś jej o tym nie powiedzieć.
Jak już zapewne dobrze wiesz... Zabiłem człowieka. Wiem, że teraz upadam w twoich oczach, ale nie potrafiłem... On szedł za pewną kobietą. Chciał ją okraść, a potem zabić. 
Chciałbym was bardzo przeprosić. 
Przepraszam was również za to, że was zraniłem. Nie chciałem tego...
Kocham was.

Edward

  Kierowało mną teraz mieszane uczucie. Cieszyłem się, że u niego wszystko w porządku, ale smuciłem, że nie ma zamiaru wracać. Zastanawiałem się jeszcze, czy pokazać list Esme, czy odpuścić sobie. 
  Przecież jest on również do niej. Powinna go przeczytać.
  Bez wahania wróciłem do mieszkania. Zdziwiło to moją ukochaną. Odłożyła książkę  i podbiegła do mnie w ludzkim tempie. 
  - Czy coś się stało? - Zapytała.
  - Tak. Dostaliśmy list.
  - My? - Mogła się dziwić. Dla wszystkich ludzi ona nie żyła. Już nie istniała, ale tego listu nie wysłał człowiek.
  -Tak, my.
  Podałem jej kartkę. Zaczęła studiować każdy wyraz. Jej oczy zaczęły robić się suche. Objąłem ją, lecz ona - nie przerywając czytania - odepchnęła mnie ręką.
  Gdy skończyła. Usiadła na kanapie. 
  - Cieszę się, że mu się powodzi. - Mówiła smutno.

__________________________________________

Od razu przepraszam, że rozdział pojawił się tak późno, ale przyjechała do mnie kuzynka z Warszawy i nie miałam czasu na pisanie, ale przeczytałam wszystkie nowe rozdziały.

Teraz chciałabym napisać, że jestem bardzo smutna, z tego powodu, że do ostatniego rozdziału były tylko 3 komentarze. Czy moich czytelników jest tak mało, czy tak słabo piszę, czy nie chce wam się komentować? Nie jestem pewna, czy dalsze pisanie ma sens skoro nikogo to nie obchodzi. Liczę na was! To wy dodajecie mi weny! 

5 komentarzy:

  1. Super. Dodaję się do obserwatorów i zapraszam do mnie. : http://historie-z-zycia-zwyklej-nastolatki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej!
    Ej... Znalazłem Twojego bloga przed chwilą i uważam, ze jest zajebisty! :D Nie przejmuj sie małą ilością czytelników czy czymś takim... Pisz dalej, a czytelnicy z czasem przyjdą. :D Co do rozdziału:
    Strasznie smutny, że Edward odszedł, ale cieszę sie, że chociaz list im wysłał, bo zawsze to lepsze niż nic. :P No, nie? :D Biedna Esme... Współczuję jej, z całego serca.
    Wracając do czytelników... Nie przejmuj sie tym, bo właśnie zyskałaś nowego stałego czytelnika, który dodaje cie do obserwowanych i naturalnie poleci Twój blog, na swojej nowej notce... O ile oczywiście cos doda, bo na razie ma kompletne zero w głowie i nie wie co napisać. ;p
    Prosze informuj mnie o notkach, jakbys mogła, oczywiście na:
    alice-jasper-odmienilas-mi-zycie.blogspot.com
    No to tyle...:*
    Pozdrawiam gorąco i całuję
    Jazz183

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczny rozdział. ;* Zgadzam się z Jazz'em - chodzi głównie o czytelników. Niesamowicie piszesz i uważam, że mnóstwo osób czyta twojego bloga, ale nie mają, jak skomentować, bo czytanie tak ich pochłania, że zapominają o komentarzu. Nie poddawaj się!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super , Obserwuje 3 Blogi o Esme i Carlisle , i strasznie fajnie kazdy z was pisze :D Nie moge się doczekac nastepnego :D

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział

    przepraszam,za tak oklepany komentarz ,ale jestem jakoś zmęczona po długiej podróży

    OdpowiedzUsuń