sobota, 23 czerwca 2012

Rozdział 6

Esme:


  Myślałam, że jest dobrym i porządnym człowiekiem, a on próbuje mi wmówić, że jest wampirem. Co najgorsze. Chciał mnie przekonać, że ja też. Biegłam bardzo szybko, a moje włosy pięknie powiewały wraz z wiatrem.
  Chciałam płakać, lecz moje oczy zrobiły się suche. Jak to możliwe? Czy aż tak jestem pozbawiona uczuć!? Nie, to niemożliwe.
  Stałam naprzeciw mojego mieszkania. Wbiegłam po schodach, a przed drzwiami się zawahałam. Uniosłam lekko dłoń do góry i położyłam na klamce. Zastanawiałam się jeszcze kilka sekund, aż nareszcie ją przycisnęłam.
  Zobaczyłam Charlesa leżącego półprzytomnie na kanapie. Zrobiłam pierwszy, bezszelestny krok. Nie obudził się, więc trzasnęłam drzwiami. Zerwał się na równe nogi. Był taki zdziwiony, że ledwo się utrzymywał na nogach. Widziałam, że jest pijany.
  - Esme! Ty dziwko! Gdzie ty się podziewałaś!? Gdzieś ty była!? - wrzeszczał. Zaczął się do mnie zbliżać powolnym krokiem. Za chwilę miałam zostać ukarana za swoją nieobecność.
  - Ja...
  - Twoje oczy! Coś ty zrobiła! Gdzieś ty była!? - Bełkotał coś jeszcze pod nosem, ale nie zrozumiałam.
  W końcu stanął przede mną twarzą w twarz. Padł pierwszy cios. Zamknęłam oczy, lecz... Poczułam tylko lekkie klepnięcie.
  Rozluźniłam lekko powieki, by wyjrzeć co się dzieje. Mój mąż zaciskał zęby i rozmasowywał rękę. Zdziwiłam się tym. Nie czekał jednak długo. Wziął kolejny rozmach i zaatakował mnie zdrową ręką, lecz to nie był dobry pomysł. Nie wiem jak to było możliwe, ale skaleczył się w palec.
  Moje wszystkie dotychczasowe uczucia zlały się w tylko jedno. Głód. Cudowna woń dostawała się do moich nozdrzy. Nie wiedziałam co robię, ale było to złe. Stałam nieruchomo próbując się uspokoić, ale nic to nie dawało. W gardle czułam tylko palący ból. Coś co przypominało ogień. Zacisnęłam ręce w piąstki i bezmyślnie rzuciłam się na mojego męża.
  Powaliłam go na ziemię, a potem zanurzyłam zęby w czymś ciepłym... Cudownym. Wspaniały smak dostawał się do mojego przełyku. Zgasił pożar w moim gardle. Z zaciśniętymi oczami, łapczywie piłam napój. W końcu przestałam go czuć. Próbowałam wypić jeszcze kropelkę, ale nie było skąd.
  Rozluźniłam powieki i... Zobaczyłam, że mój mąż leży martwy na podłodze. Odskoczyłam. W jego ciele nie było ani jednej kropli krwi. Przeraziłam się. Zakryłam usta dłonią, lecz było coś na niej. Zacisnęłam ją, a dopiero potem rozluźniłam.
  Czerwony płyn zabrudził moją dłoń. Odsunęłam się kilka kroków w tył. Oczy miałam suche. Nie mogłam zrozumieć dlaczego.
  Co ja zrobiłam!? Jestem potworem! Zasługuję na śmierć! Nie powinnam żyć! Jestem zła. Poczułam coś twardego. Odwróciłam się i zobaczyłam ścianę.
  - Przepraszam. - Szepnęłam świadoma, że niczego tym nie zmienię. Patrzyłam nienawistnie na budynek, w którym kiedyś mieszkałam. Spojrzałam na łóżko. Zobaczyłam jak Charles mnie bił i robił inne rzeczy. Nie potrafiłabym nazwać tego po imieniu. To zbyt bardzo boli. Nie powinno.
  Odwróciłam się do tyłu i spojrzałam na drzwi wejściowe jak na zbawienie. Rzuciłam się do ucieczki i biegłam ile sił w nogach.
  Nie wiedziałam dokąd zmierzam. Chciałam poddać się własnej intuicji. Chciałam, aby moje ciało zabrało mnie tam gdzie pragnęłam być, choć teraz miałam mieszane uczucia.
  W końcu otworzyłam znajome mi drzwi. Dom Carlisle. Wparowałam do środka jak poparzona.

Carlisle:


  Siedziałem na fotelu i czytałem spokojnie książkę nie zdając sobie sprawy co robi Edward. Nagle wyczułem znajomy zapach. Esme. Na początku myślałem, że to tylko moja wyobraźnia. Cały czas o niej myślałem i zastanawiałem się, co się z nią dzieje.
  Ktoś wbiegł do domu. Od razu zerwałem się na równe nogi i w niecałą sekundę stałem przed tą osobą Cudowną twarz okryły włosy, ale ja i tak wiedziałem z kim mam do czynienia. Kobieta była załamana i przerażona. Podtrzymywała się o klamkę i oddychała ciężko.
  - Esme... - Szepnąłem.
  - Ja... Ja.... Ja zrobiłam coś strasznego! - Rzuciła mi się na szyję. Zaprowadziłem ją do salonu i posadziłem na fotelu. - Ja... Ja zabiłam Charlesa. - Jej oczy zrobiły się suche. Płakała.
  - Uspokój się, proszę.
  - A wiesz co jest najgorsze!? Ja nie mam skrupułów. Nawet nie zapłakałam.
  - Esme, wampiry nie płaczą. Ich oczy robią się suche.
  Kobieta wreszcie uniosła twarz i spojrzała na mnie. Uśmiechnąłem się do niej.
  - Opowiedz mi o tym. - Poprosiła.
  - Dobrze. A więc... Jak już mówiłem gdy wampir "płacze" jego oczy robią się suche. Widzisz... Teraz twoje oczy są czerwone, rubinowe. Tak wyglądają, gdy pijemy ludzką krew, ale jeśli przejdziesz na taką, hmm... Dietę? Jak ja, to zbiegiem czasu oczy zrobią się miodowe.
  - Jak twoje? - Spytała.
  Skinąłem głową.
  - Zapewne to wiesz jesteśmy nieśmiertelni...
  - Tak, a... jak było z tobą? - Spytała niepewnie.
  - Ja... Urodziłem się w tysiąc sześćset czterdziestym trzecim roku. Mieszkałem w Londynie z ojcem. Moja matka zmarła przy porodzie. - Esme spojrzała na mnie zdziwiona... Nie zrozumiałem tego, więc opowiadałem dalej. - Ojciec był bardzo szanowanym pastorem, choć i tak nikt nie wiedział, w czym się specjalizuje. Powiedział mi to przed śmiercią. Zabijał wampiry. - Spojrzałem na nią. Jej zdziwienie nie ustępowało. - Wiem, wiem co sobie myślisz. Łowca wampirów ma syna wampira, ale to nie było do końca tak.
  Po jego śmierci to ja miałem przejąć te obowiązki. W odróżnieniu od mojego ojca radziłem sobie świetnie. Znalazłem nawet siedzibę wampirów w kanałach. Razem z chłopami, którzy pomagali mi je zabijać. Postanowiliśmy spróbować wykonać postanowienie w nocy, kiedy chcieliby się pewnie pożywić.
  Towarzyszący mi mężczyźni byli przerażeni, ale nie dawali tego po sobie poznać. Ja starałem się za o zachować spokój. W końcu z kanałów wybiegła trójka wygłodniałych wampirów. Byli w opłakanym stanie, ale porwali się do ucieczki. Jakby się nas bali, ale przecież teraz wiem najlepiej, że daliby nam bez problemu radę. Rzuciłem się za nim w pościg, ale był za szybki, mimo że poruszał się ludzkim tempem nie mogłem go dogonić. Przeważał nad nim głód. W końcu nie mógł wytrzymać i zatrzymał się. Ukąsił mnie w rękę, ale podbiegli ludzie. Nie mógł zostać tam dłużej i po prostu uciekł. - Poczułem na chwilę ten straszny ból. - Byłem w pełni świadomy co się ze mną dzieje.
  Resztki sił wykorzystałem na doczołganie się do pewnej spiżarni. Przetrwałem tam swoje trzy dni przemiany. Gdy już cały ból minął został tylko jeden. Ten w gardle. Chciałem coś zjeść. Musiałem, ale ktoś na pewno by na tym ucierpiał. Próbowałem wielu rzeczy, ale przez to byłem tylko głodniejszy.
  Wyjechałem z miasta. Nie chciałem zrobić nikomu krzywdy. Pewnego dnia spotkałem na swojej drodze stadko jeleni. Głód nie dawał za wygraną, więc zapolowałem na nie. Odkryłem, że zwierzęca krew daje tyle siły co ludzka. No może trochę mniej. - Uśmiechnąłem się. - Mogłem teraz żyć swobodnie. Przy ludziach. Nie obawiając się niczego. Po tych trzystu latach zapach krwi stał się dla mnie obojętny.
  - Chciałabym, aby ze mną też tak było - powiedziała moja słuchaczka.
  Uśmiechnąłem się do niej promiennie.
  - A co z Edwardem? - Zapytała.
  - Podczas wojny pracowałem w szpitalu. Panowała epidemia hiszpanki. Wtedy trafił tam Edward wraz z rodzicami. Jego ojciec zmarł wcześnie. Edward przeżył to bardzo boleśnie. Jego matka błagała mnie, żebym uratował jego życie. Chyba znała mój sekret. Teraz już się tego nie dowiem. Postanowiłem go uratować. Było to samolubne z mojej strony. Chciałem mieć towarzysz, więc odebrałem mu duszę...
  - Uratowałeś mu życie. - Przerwała mi Esme.
  - Może tak, ale nie mogłem wiedzieć, czy pragnie właśnie tego. Edward zamieszkał ze mną i przeszedł na moją dietę. Został moim przyszywanym synem. Cieszę się, że mam kogoś takiego jak on.
  - A co ze mną? - Spytała niepewnie.
  - Esme, jeśli tylko chcesz, to zapraszam cię do siebie. - Powiedziałem jak najbardziej przekonująco.
  - Chcesz mnie tutaj? - Spytała niepewnie.
  - Tak! Pragnę żebyś została z nami.
  Esme podeszła do mnie i rzuciła mi się na szyję.

________________________________________

Jak wam się podoba rozdział? Jak dla mnie wyszedł dziwny. Szkoda, że jest tak mało komentarzy. Przez to nie chce mi się pisać i nie wiem, czy to dalej ma sens. Chcę tylko, żebyście skomentowali, kiedy przeczytacie. Przecież Anonimy też mogą komentować. Bardzo was proszę!

4 komentarze:

  1. Według mnie piszesz GENIALNE!!! Nie mam się nawet do czego przyczepić!
    Czekam na nowy rozdział!
    Według mnie mogłabyś zmienić zdjęcie na stronie głównej.
    Czekam na szczery komentarz do mojego bloga.
    www.olivia1d.blogspot.com
    Skoro ja dałam to chyba powinnaś ty też.. ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. hej , mnie się podoba, dobrze,że Esme zostaje z Carlislem.

    zapraszam do siebie http://rose-emmett-other-story.blogspot.com/

    nowy rozdział dodałam w piątek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Ani mi się waż odchodzic! Czekam na nn ;3
    http://the-cullen-history.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń