niedziela, 27 maja 2012

Rozdział 2

Esme:


  Mijały tygodnie. Charles znów wyjechał, więc miałam spokój. Spokojnie sprzątałam dom, aż w końcu poczułam mdłości. Zwinęłam się i zanim zdążyłam dobiec do łazienki - zwymiotowałam na podłogę. Poczułam się niedobrze i usiadłam na fotelu zwijając się w kłębek.
  Musiałam posprzątać to co nabałaganiłam, więc szybko to starłam, by nie przyprawiło mnie o kolejne wymioty. Było to trudne, ale mi się udało. Byłam z siebie dumna, ale to nie był czas na uśmiech od ucha do ucha. Usiadłam na fotelu zwinięta w kłębek i schowałam głowę między nogami. Nie pomagało. Chyba lepiej jeśli poczytam. Nachyliłam się do przodu, aby dostać książkę, ale kosztowało mnie to bardzo dużo wysiłku. W końcu jednak się udało i cichutko i dokładnie śledziłam wzrokiem każde zdanie "Romea i Julii".
  Kochałam tę książkę. Często do niej wracałam w wolnym czasie, choć miałam go tak niedużo. Tak, wiem. Bezrobotna kobieta, która nawet nie ma dzieci, ale ja miałam dużo pracy. Sprzątałam kilka razy dziennie. Lubiłam to, ale byłam już wyczerpana. Zawsze gdy skończyłam mój mąż wszystko wywracał do góry nogami. Najczęściej był pijany.
  Z rozmyślań wybudził mnie dzwonek do drzwi. Zupełnie zapomniałam o książce i spostrzegłam ją leżącą obok fotela otwartą w połowie. Wstałam powoli i ociężale i powlokłam się do drzwi. Stała przede mną Nancy. Musiałam wyglądać naprawdę żałośnie, bo wytrzeszczyła oczy w sposób, chyba niemożliwy, dla ludzi.
  - Esme co się z tobą stało!? - przyjaciółka wpadła do mieszkania podtrzymując mnie i kładąc na fotelu, na którym przed chwilą siedziałam.
  - Nic mi nie jest. Czuje się tak od rana. - Powiedziałam próbując nabrać najbardziej naturalny ton głosu, ale nie zwracała na to uwagi. Podbiegła do telefonu, a jej zielona sukienka sięgająca do kolan przewiewała pięknie przez cały pokój. Dotarła w końcu do telefonu i zręcznie wykręciła numer. Odczekała chwilę i zaczęła mówić.
  - Doktor Cullen? - Kto to taki? Nigdy nie słyszałam o takim pracowniku naszego szpitala. - Chodzi o moją przyjaciółkę, Esme. Mógłby pan przyjechać... - Nie słuchałam dalej zajęta rozmyślaniami, skąd kojarzę to nazwisko.
  Nancy podbiegła do mnie i zaczęła potrząsać moimi ramionami. Nie wiedziałam jak długo jestem nieprzytomna, ale do myślenia dał mi widok młodego mężczyzny o blond włosach stojącym nade mną.
  - Esme... - szepnął.
  - Pan Carlisle? - spytałam zaskoczona. Minęło tyle lat, a on nie postarzał się nawet o jeden dzień. Pamiętałam go z czasów, gdy byłam jeszcze młoda. Złamałam nogę w pewnych okolicznościach, lecz moja pamięć wymazała już to wspomnienie. Zapamiętałam tylko twarz doktora.
  Nagle poczułam się słabo. Zaczęłam widzieć podwójnie i potrójnie, a głosy były zniekształcone. Po chwili wszystko się unormowało.
  - Będę musiał zabrać ją do szpitala. - Zwrócił się do Nancy. Wyglądała na podekscytowaną.
  - Mogę jechać z wami...? Dotrzymam jej towarzystwa. - Wycedziła. Nie chodziło jej o mnie tylko o spędzanie czasu z Carlisle'm. Zaśmiał się tylko w odpowiedzi i wziął mnie na ręce.
  Nie pamiętam jak znalazłam się na miejscu, ale stało się to szybko. Prawdopodobnie zemdlałam, albo znów pochłonęły mnie rozmyślania, choć tego nie pamiętałam.
  Carlisle położył mnie na łóżku i przyjrzał się dokładnie. Po chwili wyciągnął jakaś maszynę, a potem zrobił dziwną minę. Nie potrafiłam jej opisać. Spojrzał na mnie dokładnie i spytał:
  - Esme, kiedy ostatnio miałaś miesiączkę? - Patrzył na mnie ze zmarszczonymi brwiami. Zastanowiłam się chwilę. Nie miałam czasu myśleć o takich rzeczach. Charles krzywdził mnie na tyle, że takie sprawy spadały na sam dół listy. Analizując dogłębniej jego słowa spostrzegłam o co może mu chodzić. Musiałam jakoś odpowiedzieć, więc szybciutko obliczyłam ile tygodni spóźnił mi się okres i odpowiedziałam:
  - Chyba... Jakieś trzy tygodnie.
  - To będzie jakiś... szósty tydzień. - Odpowiedział tonem, który miał mówić: "Gratulacje!".
  Byłam taka szczęśliwa. Tak bardzo marzyłam o dziecku, że aż... Zaparło mi dech w piersiach. Zemdlałam. Nie miałam pojęcia co się ze mną działo, ale gdy się obudziłam leżałam na łóżku szpitalnym w białej koszuli o zapachu jodyny.
  Na korytarzu Nancy rozmawiała z doktorem Cullenem. Była czerwona jak burak i poprawiała dłonią włosy. Do tego uśmiechała się od ucha do ucha. Zakochała się w tym mężczyźnie, a mnie nadal gryzło jakim cudem wygląda nadal tak młodo. Już od dawna jego skórę miały pokryć zmarszczki, a włosy okryć się szarością, ale było mu do tego jeszcze daleko. Machnęłam ręką i pomyślałam, że taki ma po prostu organizm.
  Po chwili spostrzegł, że się już obudziłam i wszedł do pomieszczenia. Na jego widok moje usta wykrzywiły się w coś, co miało przypominać uśmiech, ale przy jego urodzie to wyglądało jak skrzywienie się z bólu. Próbowałam się podnieść, ale mężczyzna o twarzy anioła mnie powstrzymał.
  - Powinnaś dużo leżeć. - Powiedział z uśmiechem. Jak miałam dużo leżeć, skoro Charles wróci za tydzień?  Pewnie znów będzie pijany i nie obędzie się bez awantury.
  Na tę myśl się skrzywiłam.
  - Czy powiedziałem coś nie tak? - spytał lekko zakłopotany.
  -  Nie. - Próbowałam go pocieszyć szerokim uśmiechem. Najwidoczniej mi się udało, bo również wyszczerzył swoje bieluteńkie ząbki.
  Dopiero teraz spostrzegłam moją przyjaciółkę, która stała za szybą i uważnie przyglądała się każdemu ruchowi doktora Cullena.
  Po minie spostrzegłam, że jest zazdrosna. Musiałam coś na to poradzić.
  - Nic mi nie jest, ale Nancy zamartwia się niepotrzebnie. - Kłamałam. Dobrze wiedziałam, że jest tu jeszcze dlatego, bo ma nadzieję na rozmowę z doktorem Carlislem. - Nie chcę, żeby spędzała swój cenny czas na to, żeby wypatrywać jak się czuję.
  Miałam nadzieję, że się nie zorientuje w moim kłamstwie i jednak chwilę porozmawia z Nancy.
  - Dobrze, Esme - Moje imię wypłynęło z jego ust w postaci aksamitnego głosu. Musiałam panować nad emocjami, aby nie westchnąć. Po raz pierwszy moje nic nieznaczące imię nabrało takiego piękna - powiem jej, że nie musi się martwić.
  Mężczyzna z gracją wstał i wyszedł z pomieszczenia. Podszedł do mojej przyjaciółki i mówił coś. Używał gestykulacji rąk, która musiała się przepięknie komponować ze słowami. Zmieszana Nancy odwróciła się w moją stronę. Skinęłam głową, a ręką dałam jej znak, żeby rozmawiała z nim dalej.
  Kobieta zaczerwieniła się i uśmiechała zawstydzona. W końcu z gracją zmierzyła w stronę drzwi. Zdecydowanym krokiem przekroczyła próg. Zawsze jej tego zazdrościłam. Oprócz oczu oczywiście.
  Położyłam się wygodnie na szpitalnym łóżku i znów wróciła do mnie ta myśl. Dlaczego Carlisle wygląda tak młodo. Nurtowało mnie to, więc postanowiłam go spytać przy najbliższej okazji. Udało mi się, ponieważ właśnie wszedł do sali.
  - Carlisle. - Zawołałam lekko zmieszana i zawstydzona. Poczułam ucisk w brzuchu. Wzięłam głęboki oddech i postanowiłam walnąć prosto z mostu. - Mam pytanie.
  - Tak? - powiedział podchodząc do mojego łóżka.
  - Wiem, że to może zabrzmieć dziwnie, ale nurtuje mnie t pytanie.
  - Zatem pytaj.
  - No bo...- Nie wiedziałam jak zacząć. - Dlaczego... Dlaczego... Czemu wyglądasz tak młodo? Nie, żebym chciała, abyś miał zmarszczki, czy co... Ale od naszego spotkania nie postarzałeś się ani o dzień. Nie wiem czemu... - Paplałam i paplałam, a mężczyzna tłumił swój śmiech.
  - Wiedziałem, że wkrótce zapytasz. - Zaśmiał się. - Mam po prostu taki organizm i tyle. Sam nie wiem czemu, ale zdążyłem się już do tego przyzwyczaić. - Mówił tak przekonująco, że nawet gdyby kłamał bym mu uwierzyła. - Zostawię cię już samą. Powinnaś się wyspać. - Stwierdził patrząc na zegarek.
  W sumie, to miał rację. Gdy tylko wyszedł ułożyłam się wygodnie na łóżku i zasnęłam. Jutro miałam wrócić do domu.

____________________________________________

I co sądzicie? Komentujcie, bo nie wiem, czy mam pisać dalej czy odejść. Zależy mi na waszej opinii.

3 komentarze:

  1. odejść?! jakie odejść?! tylko spróbuj.
    nie można marnować takiego młodego talentu ahh!
    zaobserwowałam i licze na rewanż my-style-and-design.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko super, tylko rozdziały są bardzo podobne co moje, a wiem, że go czytałaś. Tak to super. Chodzi mi o tego bloga:
    esme-carlisle-cullen-my-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne! Dodałam do obserwatorów,niesamowite! Zabieram się do dalszego czytania <3
    http://the-cullen-history.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń