wtorek, 22 maja 2012

Rozdział 1

Esme:


  Charles wrócił z wojny, ale tylko na kilka dni. Niestety był pijany. Jak zawsze zresztą. Powoli otworzyłam mu drzwi przekręcając klucz.
  - Esme, kotku! Jak dobrze Cię widzieć. - mówił bełkocząc. Co chwilą również czkał i nie utrzymywał się na nogach.
  Upadł na mnie, a ja nie byłam na tyle silna, żeby go podtrzymać. Z wielkim łomotem uderzył w podłogę.
  - Przez Ciebie upadłem! - Zmienił ton na groźniejszy. Patrzył na mnie z wyszczerzonymi w złości zębami. Był wysunięty lekko do przodu i chciał coś zrobić, ale nie byłam pewna co. Przełknęłam głośniej ślinę i oddychałam szybciej. Bałam się go jak nikogo innego. W końcu mój strach nabrał zenitu i nie mogłam wciągnąć powietrza. Starałam się uspokoić, ale nagle poczułam silny ból na twarzy.
  Charles wyciągnął rękę i z całej siły uderzył mnie w twarz. Upadłam na ziemię, a moje oczy napełniły się łzami. Kopnął mnie w brzuch i przykucnął obok.
  - Co ty sobie myślisz, dziwko!? - wrzeszczał.
  - Charles, ja nic nie zrobiłam. - Przekonywałam go rozpaczliwym tonem.
  - Nic!? - wrzasnął potrząsając mną. - Tak mnie powitałaś!? Wywróciłaś mnie! - wrzeszczał. Dobrze wiedziałam jak było. Upadł na ziemię, bo nie mógł utrzymać się na nogach rzez alkohol, ale wolałam nie dyskutować.
  Wstał i szarpnął za kołnierzyk mojej sukienki tak, że aż się uniosłam. Trzymał mnie chwilę w powietrzu, a ja próbowałam strącić jego ohydne dłonie ze swojej sukienki. Poczułam, że nie mogę oddychać. Coraz mocniej się miotałam, aż wreszcie rzucił mnie na łóżko, które stało niedaleko.
  Z prawego buta wyciągnął ostry nóż i zbliżył się do mnie pokazując go dokładnie. Zaśmiał się cicho i przeciął guziczki mojej sukienki. Ostre narzędzie zahaczyło o ciało i zrobiło długą ranę poniżej szyi. Potoczyła się z niej powoli krew, ale on nie zwrócił na to uwagi.
  W końcu rozszarpał górną cześć sukienki i zdarł ją ze mnie. Potem podarł bieliznę. Czułam się tak bardzo upokorzona. Wstydziłam się i próbowałam zakryć swoje ciało, ale on przytrzymał moje ręce i zrobił się brutalny. Znów uderzył mnie w twarz, a z moich oczu potoczyły się łzy. Gdy rozpoczął czynność, o którą chodziło mu najbardziej pisnęłam na cały głos.
  - Zamknij się, dziwko! - wrzasnął. Już po raz drugi dzisiaj mnie wyzywał. Śmiał się mi prosto w twarz. Liczył się tu tylko on. Ja nie miałam tu nic do powiedzenia.
  Próbowałam się wyrwać, ale był o wiele silniejszy. Chciałam krzyczeć, ale chwycił moje włosy i pociągnął je z całej siły.
  - Charles, proszę nie! - Chciałam, aby odszedł, ale nie obchodziły go moje błagania.
  W końcu odsunął się ode mnie. Od razu zakryłam się kołdrą, którą pokapały moje rzęsiste łzy. Charles poszedł do kuchni, a ja, owinięta pierzyną, podbiegłam do szafy i szybko ubrałam jasno niebieską sukienkę, z krótkim rękawem. Zakrywała większą część mojego ciała, a przy nogach była przewiewna na tyle bym mogła zrobić porządny krok. Sięgała poniżej kolan.
  Mój mąż wrócił ze szklanką jakiegoś brązowego alkoholu. Nie znałam się na tym, więc nie wiedziałam co to było.
  Nagle moją uwagę przykuł wybijający godzinę piętnastą zegar. Za niedługo będę musiała zrobić kolację. Podeszłam do lodówki, ale była pusta.
  - Charles idę na zakupy. Kupię coś na kolację. - Powiedziałam cicho i niepewnie. Wiedziałam, że jest głodny i nie będzie się temu sprzeciwiał.
  Wzięłam wiklinowy koszyk i wyszłam. Po kilku minutach znalazłam się na jarmarku, gdzie było pełno okazałych towarów, jak i podróbek.
  Po chwili spostrzegłam, że moja przyjaciółka macha mi z daleka. Nancy miała na sobie śnieżnobiałą suknię na szerokich ramiączkach sięgającą kostek. Jej krój był prosty. Na dole była poszerzana. Przypominała dzwon. Uśmiechnęłam się do niej sztucznie i podeszłam. Miałam nadzieję, że nie odkryje co mnie gryzie.
  Gdy już stałam obok niej ruszyłyśmy, aby przejrzeć wszystkie kramy i wybrać coś odpowiedniego na kolację. Znalazłam tu tylko jabłka, choć miałam nadzieję na coś więcej. Zakupiłam te owoce i przeszłam dalej. Zastanawiałam się co robi Charles i czy ktoś w końcu uwolni mnie z jego niewoli.
  Nancy znalazłam więcej drobiazgów i artykułów spożywczych.
  - Esme, co się stało!? - spytała przyjaciółka. Spostrzegłam, że z oka wypłynęła mi łza. Musiałam coś wymyślić. Błagalnie spojrzałam w niego.
  - Nie nic. - otarłam kroplę. - To przez słońce. - Uśmiechnęłam się sztucznie z nadzieją, że tego nie zauważy. Chyba mi się udało, bo nie pytała o nic więcej.
  Na targu znalazłam jeszcze kurczaka. Postanowiłam go kupić. Mój mąż zapewne jest zmęczony. Poszłam w stronę warzywniaka. Kupiłam tam pomidory, ogórki i kilka marchewek.
  Do domu wróciłam o siedemnastej trzydzieści i zajęłam się rozpakowywaniem zakupów. Charles spał pijany na fotelu. Cieszyłam się z tego, że nie muszę z nim rozmawiać, ani nic.
  Szybko przygotowałam zupę z kurczakiem i nałożyłam na talerze. Sprzątnęłam za sobą w kuchni i zasiadłam do stołu. Bałam się budzić Charlesa, ale na szczęście, sam wstał. Usiadł na przeciw mnie i zajadał się potrawą.
  Zdawało mi się, że już trochę wytrzeźwiał.
  - Smaczne. - Powiedział obojętnie i wrócił do jedzenia. Nie patrzył na mnie. Byłam mu obojętna. Potrzebował mnie tylko po to, by zaspokoić swoje potrzeby seksualne. Nienawidziłam tego. Chciałam się stąd uwolnić, ale wiedziałam, że mnie znajdzie.
  Gdy zjedliśmy zmyłam naczynia, a mój mąż poszedł spać. Nie miałam co robić. Dom był posprzątany, a ja chodziłam poszukując czegoś do roboty. W końcu wzięłam książkę. "Romeo i Julia". Zawsze mnie to wciągało. Byłam w tym zakochana i nigdy nie mogłam się oderwać. Czytałam po kolei każdą stronę dokładnie wiedząc o co chodzi.
Spojrzałam na ścianę, gdzie wisiał zegar  kukułką i dostrzegłam, że wskazówki pokazują godzinę osiemnastą pięćdziesiąt trzy. Odłożyłam lekturę i poszłam w stronę łazienki. Przygotowałam się do snu i zmierzyłam w stronę wielkiego łóżka.
  Obrzydziło mnie to, że muszę spać z bezlitosnym mężem. Skrzywiłam się i położyłam powoli i cichutko. Mimo tego, że była dopiero dziewiętnasta piętnaście byłam już bardzo zmęczona, ale nie mogłam zasnąć. Charles położył na mnie swoją wstrętną łapę miażdżąc mnie swoim żelaznym uściskiem żołnierza.

4 komentarze:

  1. Więc zacznijmy od tego, że bardzo podoba mi się twój styl. Czyta się lekko, a te kilka minut, które poświęciłam na czytanie w ogóle mi się nie dłużyły. Szkoda mi Esme. Zastanawia mnie, dlaczego nie wykorzysta wiedzy, że zawsze w porze obiadu mąż wypuści ją z domu. Na jej miejscu już dawno uciekłabym z tego piekła. Nawet nie chcę myśleć, co musi czuć kobieta poddawana takim torturą. Tfu! Chciałabym również pogratulować ci pomysłu, ponieważ pierwszy raz spotkałam się z taką tematyką. Nie ma to jak oryginalność. ;d

    www.odsiecz-ciemnosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Cytuję: ,, Potrzebował mnie tylko po to, by zaspokoić swoje potrzeby seksualne. " - miałam takie same zdanie u siebie, ale sądzę, że dlatego to dodałaś, bo po prostu sama to wymyśliłaś. Czekam na NN.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę!? Przepraszam. Nie wiedziałam, ale kojarzyłam skądś to zdanie. Jeszcze raz przepraszam.

      Usuń
  3. bardzo ładnie . nie wiedziałam że piszesz też o Esme

    OdpowiedzUsuń