sobota, 8 września 2012

Rozdział 18

Carlisle:

  Esme ciągnęła mnie właśnie do portu, gdzie do wejścia była długa kolejka. Lecz czekanie mi nie przeszkadzało. Nie wiem jak z Esme. Zapewne, gdyby mogła to by się trzęsła. Znam ją na tyle dobrze, aby to wiedzieć. Uśmiechała się do mnie, ale wiedziałem jak się czuła. Kolejka zmniejszała się w ślimaczym tempie. Za nami było coraz więcej osób. W końcu stanęliśmy przed jakimś mężczyzną.
  - Pańskie bilety...? - Spytał grubym głosem, który kojarzył się z otyłym i malutkim człowieczkiem z wąsami, ale tak naprawdę był rosły i dobrze zbudowany. Przewyższał mnie o głowę. Miał na sobie biały mundur.
  - Och, tak... - Powiedziałem raczej do siebie i wyciągnąłem z marynarki dwa skrawki papieru. Zauważyłem, że lustruje on wzrokiem moją ukochaną.
  - Czy mogę wiedzieć jak się panienka nazywa?
  Esme spojrzała na mnie wzrokiem szukającym pomocy.
  - Esme... Esme Platt. - Wydukała, ale i tak brzmiało to pięknie.
  Mężczyzna odprowadził ją wzrokiem aż do samego statku. Zauważyłem, że uśmiechał się przy tym, a potem wrócił do swojego zajęcia.
  Cieszyłem się, że w końcu odeszliśmy od niego. Po chwili jednak doszedł do nas kolejny mężczyzna.
  - Witam. Nazywam się John Glass i zaprowadzę państwo do waszej kabiny. Rozumiem, że państwo podróżują pierwszą klasą? - Spojrzał na Esme wypowiadając ostatnie słowa.
  Odchrząknąłem, chcąc odwrócić od niej jego uwagę. Zdawało się, że byłem zazdrosny. A może po prostu nie chciałem... Nie, byłem zazdrosny. Chciałem ją mieć tylko dla siebie, ale to było egoistyczne. Tak cudowna istota powinna być dla wszystkich, ale wiedziałem, że nie jest jakąś rzeźbą w muzeum, a ja ją tak bardzo kochałem. Miałem prawo być zazdrosny.
  - Tak, pierwszą klasą.Zaprowadzi nas pan do naszego pokoju.
  - Ach, tak. - W końcu spojrzał na mnie, ale i tak zdążył obdarzyć Esme uśmiechem.

  Po chwili weszliśmy do naszego pokoju. Był on taki piękny. Urządzony w dwóch kolorach. Jasny brąz i kremowy. Ściany i pościel na łóżku była w tym drugim kolorze, ale wszystkie meble, panele i ramy od obrazów w tym pierwszym. Do tego dochodził baldachim nad łóżkiem.
  Uważałem, że ona zasługuje na coś więcej. O wiele więcej. Zasługuje na tyle ile jest warta, ale ona jest bezcenna. Moja ukochana właśnie zwiedzała nasz apartament zaglądając w każdy kąt, żeby niczego nie ominąć. Dopiero teraz zauważyłem, że nad łóżkiem nie ma obrazu, ale okrągłe okno przedstawiające wszystko za nim. Jak na razie był to tłum ludzi machających do tych, którzy wsiedli na statek. Uśmiechnąłem się do nich pewny, że nikt nie zdał sobie z tego sprawy i podszedłem do Esme. Złożyłem na jej ustach namiętny pocałunek i usiadłem na wygodnej, skórzanej kanapie kolory jasno brązowego. Była strasznie wygodna. Miękka i puszysta.
  Esme usiadła obok mnie i rozglądnęła się wokoło.
  - Pięknie tu. - Stwierdziła cichutko.
  - Tak. - Zgodziłem się.
  Zacząłem bawić się kosmykiem jej cudownych,karmelowych włosów. Usłyszałem cichy śmiech, a potem położyła się na moim ramieniu.
  - Czy ja śnię? - Spytała. - Jestem tutaj. Na statku płynącym do Hiszpanii. Z tobą. Najcudowniejszym mężczyzną na świecie. W tym pięknym pokoju. Na tym wielkim statku. W tej prześlicznej sukience. Z czerwoną szminką na ustach. Nieśmiertelna i wiecznie piękna. A może ja umarłam... I jestem w niebie?
  - Och, Esme. To wszystko jest prawdziwe. Ty... Nie umarłaś. Żyjesz. Tylko jesteś taka jak ja. Sama rozumiesz. I nigdy, powtarzam, nigdy nie mów, że umarłaś. Nie zniósł bym tego.

Esme:

  Czułam, że wszystko wokół się rusza, że płyniemy. Miałam na to tylko jedno wytłumaczenie. Wystartowaliśmy. Płyniemy.
  - Kurs - Europa. - Uśmiechnął się Carlisle.
  Nadal nie wierzyłam w to co się dzieje. Wydawało mi się to takie nierealne, ale z Carlisle wszystko stawało się prawdziwe. Był najwspanialszym człowiekiem na ziemi. Byłam w nim zakochana jeszcze bardziej niż po uszy.
  - Tak. - Szepnęłam.
  - Za siedem dni będziemy na miejscu.
  - Siedem dni.
  - Yhym... - Zaśmiał się mój ukochany.
  Zauważyłam, że od naszego wejścia na statek minęło jakieś trzydzieści minut, a wyruszyliśmy jakieś pięć minut temu. Carlisle widocznie też to zauważył.
  - I po co się tak spieszyłaś? - Spytał retorycznie z szerokim uśmiechem.
  - Bo chciałam zdążyć.
   Wróciłam myślami do niedalekiej przyszłości. Wspomniało mi się, jak się pakowałam, a Carlisle się ze mnie śmiał. Jak staliśmy w kolejce. Gdybym mogła to bym się trzęsła, jakbym miała padaczkę. Cieszyłam się, że jednak tak nie było. Potem ten mężczyzna w białym mundurze.
  Właśnie przy nim się zatrzymałam. Czemu się tak we mnie wpatrywał? Potem udało mi się przyuważyć, że odprowadził mnie wzrokiem. A jego oczy! Widziałam w nich pożądanie! Właśnie z tym uczuciem wpatrywał się w moje ciało.
  A potem ten drugi. W jego oczach dostrzegłam to samo. I do tego wpatrywał się na mnie. Tak jak Charles. Jak wtedy, gdy był pijany i chciał tylko zaspokoić swoje pragnienia. Tylko teraz było kilka różnic. Miałam przy sobie Carlisle i byłam o wiele silniejsza. Mogłabym go zabić jednym ruchem.
  Nie rozumiałam czemu czułam, że kiedyś znów to się stanie... i że da mi to szczęście. To było potworne. Nienawidziłam siebie za to, że zabiłam Charlesa, mimo tego co mi zrobił. Wiedziałam, że jestem zła. Ale nie przeszkadzało mi życie wieczne i zabijanie zwierząt. Jak byłam człowiekiem, to również to robiłam... Choć nie dosłownie. Po prostu nie byłam wegetarianką.
  Wstałam i podeszłam do łóżka. usiadłam na brązowych, malutkich poduszeczkach i wpatrywałam się za okno. Wokoło widziałam tylko ocean. Był taki piękny. Teraz świeciło słońce, więc woda była idealnie niebieska. Leciutkie podmuchy wiatru sprawiały, że falowała. Jeszcze było widać z daleka ląd. W sumie to był bardzo blisko, a przynajmniej tak mi się wydawało, ale raczej skupiałam się na wodzie.
  Po chwili dostrzegłam, że Carlisle siedzi obok mnie.
  - Cudowny widok, prawda? - Powiedziałam z uśmiechem.
  - O tak. Kocham ocean, ale jeszcze piękniej to będzie wyglądało kiedy będziemy już daleko od lądu, kiedy nie będzie go widać.
  No i właśnie przez niego marzłam, aby być jeszcze dalej. Chciałam zobaczyć jak to wygląda. Spotkanie dwóch niebieskich kolorów. Nie ważne, że o innych odcieniach, ale i tak musiało to wyglądać pięknie.

____________________________

I oto kolejny rozdział. Według mnie ładny. nie najlepszy, ale ładny. Ale najbardziej zależy mi na waszych opiniach!

4 komentarze:

  1. bardzo mnie się podoba , nie mogę się doczekać aż będą w Europie ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękny rozdział. <3
    Nie mogę się następnego rozdziału! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. ;)
    Ta "padaczka" coś mi przypomniała.... ;d
    Czekam na kolejny rozdział. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny !!
    Kocham czytać te rozdziały wszystkie <3
    Czuję się jakbym była w filmie jakimś ! ;DD
    <3
    Zapraszam na mojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń