piątek, 14 września 2012

Rozdział 19

Esme:

  Nie wiedziałam jak mam podziękować Carlisle za ten wspaniały prezent. Chyba denerwowało go to co chwilowe "dziękuję". To było takie niesamowite. Wokoło nas był tylko ocean... To takie romantyczne... Choć nadal nie wiedziałam dlaczego postanowił mnie tutaj zabrać. Postanowiłam nie dręczyć go tym tematem. Poza tym w takim miejscu bardzo szybko wyparował mi z głowy.
  Postanowiłam wybrać się na samotny spacer po statku. Carlisle wolał posiedzieć w kabinie. Nie wiedziałam dlaczego, ale pomimo to zrobiło mi się smutno, że nie chciał ze mną iść. Jednak wiedziałam, że muszę uszanować jego decyzję. Więc z lekko skwaszoną miną wyszłam na pokład. Czułam się cudownie przechodząc się po nim. Wszystko było takie piękne, ale nie piękniejsze niż ocean. To on opanował moje serce. Mogłabym się na niego wpatrywać godzinami, ale i tak by mi się to nie znudziło. Jestem w nim zakochana. Oczywiście to Carlisle kocham najbardziej, ale ocean jest drugi.
  Drgającą dłonią dotknęłam barierki i wychyliłam się lekko. Poczułam na swojej twarzy chłodny podmuch wiatru, który gładził moje policzki. Płyta wody lekko drgała, co przejawiało się w maleńkich falach. Co chwila widziałam ryby wyskakujące na ułamek sekundy. Miałam też to szczęście zobaczyć dwa delfiny...
  - A co taka piękna panienka robi sama na pokładzie? - Usłyszałam za sobą jakiś głos.
  Błyskawicznie odwróciłam się w jego stronę opierając o barierkę. Spostrzegłam w tym mężczyźnie tego samego, który lustrował mnie wzrokiem, przy odbieraniu naszych biletów.
  - Esme Platt, prawda? - spytał uprzejmym tonem.
  - Tak. - Odpowiedziałam, ale gdybym mogła zapewne trzęsłabym się ze strachu.
  - Kapitan Jason Molgberg. - Pocałował moją dłoń. - Jeśli pani chce chętnie oprowadzę panią po statku.
  - Miło z pana strony.
  Chętnie zwiedzę statek. Uśmiechnęłam się w odpowiedzi i ruszyłam kilka kroków z nadzieją, że Kapitan Jason pójdzie za mną. I tak się stało. Po chwili dorównał mi kroku i szliśmy powoli. Nie byłam świadoma gdzie mnie prowadzi, czułam, że jest źle. Że stanie się coś złego, ale tłumaczyłam sobie, że to nie może być prawda.
  Szłam za nim z myślą, że najchętniej bym uciekła. Ale dzielnie szłam na przód uśmiechając się przy tym od ucha do ucha. Chodził krętymi ścieżkami zostawiając w niektórych miejscach jakiś nędzny komentarz.
  Marny z niego przewodnik... - pomyślałam.
  Do głowy przyszło mi, że może robi to specjalnie. Że nie chce, żeby znalazła drogę ucieczki, lecz postanowiłam o tym nie myśleć. Poza tym doskonale wiedziałam, gdzie mam uciekać, gdyby jednak coś się stało.
  Po chwili Jason się zatrzymał.
  - Jesteśmy - powiedział.
  - Gdzie? - Spytałam, a uśmiech tak jakby odkleił się z mojej twarzy.
  Zrozumiałam, że nie mówił tego do mnie, lecz do jakiegoś mężczyzny, który stał za mną. Był to ten sam, który zaprowadził nas do kabiny.
  - O co chodzi? Co tutaj się dzieje? - Mówiłam odsuwając się od nich. Spostrzegłam, że jeden z nich trzyma nóż. Moje najgorsze przypuszczenia się sprawdziły.
  - Nawet nie próbuj uciekać. - Powiedział "pan kapitan" i rzucił się na mnie. Zręcznie mu uskoczyłam sprawiając, że upadł. Byłam przerażona, ale moje idealne ciało nie chciało pokazać tego napastnikom.
  Drugi podszedł do mnie. Widziałam w jego oczach, to co w oczach Charlesa. Podniecenie i pragnienie. Chwycił skrawek mojej sukienki i zdarł maleńki kawałek. Nie przejęłam się tym. Jego ataki również mnie nie przerażały. Kopnęłam jednego z nich tak mocno, że wylądował na ścianie.
  - Jestem trochę silniejsza. - Zaśmiałam się.
  - Jack, zwiewamy. - rzucił Jason wstając. - Jak komuś powiesz... - zwrócił się do mnie. - To...
  - To co? - spytałam z pewnością siebie.
  - Idziemy. - Zwrócił się do kolegi i puścili się biegiem w stronę statku.
  Zrobiłam to samo, ale biegłam w innym kierunku. Zaczęłam dziwić się samej sobie, że ich nie zabiłam, ale zrozumiałam, że wstrzymałam oddech podczas "walki".

  Wpadłam do naszej kabiny. Carlisle siedział nad książką.
  - Co się stało? - Spytał.
  - Ych - Nie wiedziałam, czy mu to powiedzieć... Zdecydowałam jednak, że powinien wiedzieć. - Pamiętasz tych dwóch mężczyzn, których spotkaliśmy gdy wchodziliśmy na statek?
  - Tak, pamiętam. - Zaśmiał się Carlisle.
  - Ych... Oni... ee... oni mnie... ee... zaatakowali.
  - Co? - Carlisle aż podskoczył w fotelu. Stanął gotowy do walki.
  Uniosłam rękę każąc mu się uspokoić. Podeszłam do niego i go pocałowałam.
  - Nic mi się nie stało. Byłam silniejsza.
  Objęłam go, a on natychmiastowo się rozluźnił. Objął mnie w talii i cmoknął w usta.
  - Już nigdy nie pójdziesz nigdzie sama.
  Teatralnie wzruszyłam oczami, po czym się zaśmiałam. Mój ukochany zrobił to samo.

Carlisle:

  Podczas nieobecności Esme starannie ukryłem pierścionek pod deską w podłodze pod łóżkiem. Nie trudno było ją wyjąć. Poczułem, że się zbliża, więc od razu chwyciłem pierwszą lepszą książkę i udawałem, że czytam.
  Nie mogłem uwierzyć w to co mi powiedziała. To było niemożliwe! Chciałem ich ukarać, ale Esme mnie przed tym powstrzymała. Mieli szczęście, że jest aż takim aniołem.
 
  Wieczorem niebo było piękne i gwieździste. Zabrałem Esme na pokład i razem oglądaliśmy gwiazdy. Dostrzegłem tych mężczyzn, którzy napadli na Esme. Pamiętałem ich dokładnie. Widziałem, że omijają nas szerokim łukiem rzucając tylko szydercze spojrzenie w naszą stronę.
  - Niech idą. - Powiedziała Esme widocznie odczytując moje zamiary, a były one takie, że chciałem się na nich rzucić i pozabijać.
  Nie mogłem uwierzyć, ze wpadło mi coś takiego do głowy. Nigdy nikogo nie zabiłem, ale teraz chciałem to zrobić. Więcej. Marzyłem o tym! Potrzepałem głową z nadzieją, że ta wściekła myśl odejdzie.
  Chyba się udało... A może to przez to, że Esme właśnie mnie pocałowała w świetle złocistego księżyca? Zamknąłem oczy... Ale od razu je otworzyłem chcąc zobaczyć jej piękne, złociste tęczówki.
  Oderwaliśmy się od siebie po czym uśmiechnęliśmy szeroko.

_______________________________

I co sądzicie? Jak wam się podoba? Według mnie jest fajny, ale chcę poznać waszą opinię! :D

5 komentarzy:

  1. mnie się podoba ,jak zwykle

    masz talent,kocham twojego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo mi się podoba. Biedni mężczyźni... Nie zadowoli swojego pragnienia. ;( Jak mogłaś im nie pozwolić?! ;/ Nie no! Żartuję. ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy następny , bo czekam już 2 tygodnie :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty - brzydkim słowem powiem xD
    Na prawdę <3
    Śliczny ;)
    Kocham tego bloga !!!

    OdpowiedzUsuń